#PlasticFreeJuly 2019 – Dzień 17. Kuchnia bez plastiku – zmywarka do naczyń.

Wczoraj było o zmywaniu ręcznym, a dzisiaj automatyzujemy tę raczej nie lubianą czynność i porozmawiamy o zmywaniu w zmywarce do naczyń.

Nie wyobrażam sobie życia bez zmywarki. Nie tylko dlatego, że robi za mnie to, czego nie lubię sama robić i co zajmuje czas, ale też dlatego, że jest bardziej ekologiczna niż zmywanie ręczne. Owszem, zużywa prąd, ale też dużo mniej wody, na dodatek zimnej wody. Jest to istotny aspekt ekonomiczny dla tych, co mieszkają w domu jednorodzinnym i ich woda jest podgrzewana z pieca gazowego 😉

Moja zmywarka jest niestety mała ( szer. 40 cm) i przy trzyosobowej rodzinie włączamy ją codziennie. Prze wiele lat używałam tabletek 5w1 (albo czegoś w stylu “all in one”), nie dokupując już soli do zmywarki ani nabłyszczacza. Opakowanie kartonowe, folia rozpuszczalna = wszystko w porządku dla środowiska. Tak mi się wydawało, dopóki nie poczytałam o składach moich małych pomocników.

Czasami tęsknię za czasami, gdy żyłam w błogiej nieświadomości, o ileż życie było prostsze 😉 Szłam do sklepu, kupowałam to, do czego byłam przyzwyczajona i nie patrzyłam, z czego jest zrobione opakowanie, ani to, co było w jego wnętrzu. Dotyczyło to również jedzenia, nie tylko chemii domowej czy kosmetyków. Teraz, kiedy idę do sklepu, to mam wrażenie, jakbym była osaczona plastikiem w każdej alejce i myślę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że skład przynajmniej 90% produktów też pozostawia wiele do życzenia. Marzy mi się taki sklep, do którego wchodzę i z uśmiechem oraz spokojem ducha mogę sięgnąć w ciemno po każdy towar bez konieczności wczytywania się długaśne listy składników, które ledwo jestem w stanie odczytać, choć wzrok mam bardzo dobry i nie muszę szukać na opakowaniu informacji o tym, z jakiego tworzywa jest zrobione, co często jest daremnym wysiłkiem, bo takiej istotnej informacji i tak nie znajdę…

Jakie są najczęściej stosowane składniki w tabletkach do zmywarek?

  • Fosforany – zmiękczają wodę i zapobiegają powstawaniu osadów, ale jednocześnie są odpowiedzialne za najbardziej niebezpieczne zanieczyszczanie wód, powodują m.in. rozprzestrzenianie się glonów i sinic w morzach.
  • Anionowe i niejonowe środki powierzchniowo czynne – działają toksycznie wobec niektórych szczepów bakterii, a także alg, jak również ryb i bezkręgowców. U ludzi mogą powodować reakcje alergiczne i podrażnienie skóry. Na opakowaniu nie są szczegółowo wymienione, zazwyczaj jest podane jedynie to, że są w stężeniu poniżej 5%.
  • Polikarboksylany – zmiękczają wodę i zapobiegają powstawaniu osadów, ale są pochodnymi ropy naftowej, więc nie ulegają biodegradacji i są niekorzystne zarówno dla środowiska, jak i ludzkich organizmów (tak jak oleje mineralne w kosmetykach).
  • Kompozycje zapachowe” – brzmi niewinnie, ale nie dajcie się zwieść, to bardzo szkodliwy składnik! są tworzone m.in. na bazie ropy naftowej i benzenu, który jest uznawany za rakotwórczą substancję.

Odkąd więc moja świadomość otworzyła się na składy domowej chemii, moje oczy też coraz bardziej otwierały się, a w zasadzie wybałuszały ze zdziwienia. W przypadku tabletek do zmywania szukałam alternatywy ze względu na ich skład, a nie na opakowanie, bo tak jak wspomniałam z tym nie było teoretycznie problemu. Codzienne spłukiwanie do kanalizacji toksycznych składników zatruwających środowisko, ale też prawdopodobnie pozostających w mikroskopijnych ilościach na naczyniach, na których jem ja i moja rodzina zdecydowanie wymagało poszukania bezpieczniejszego zamiennika.

Zrobiłam więc sobie proszek do zmywarki, po wielu godzinach przeszukiwania przepisów na niego w u doktora Googla, na YouTube i oczywiście w książkach o tematyce zero waste.

Chciałabym móc powiedzieć, że to było tak proste i skuteczne jak zamiana szamponu w butelce na szampon w kostce. Niestety, uczciwie się przyznam, że do tej pory nie trafiłam na przepis domowego detergentu do zmywarki, który by się u mnie sprawdził, choć próbowałam już około dziesięciu mniej lub bardziej podobnych receptur i kombinacji proporcji składników 🙁 Wszystkie pozostawiały okropne białe zacieki lub smugi na szkle, a talerze, choć wyglądały na czyste, miały wyraźnie wyczuwalną “proszkową” powłokę, którą mam nadzieję, że widzisz na poniższych zdjęciach, które pokazuję celowo, bo chcę uczciwie pisać o blaskach i cieniach życia z ograniczaniem plastiku:

Na powodzenie w skuteczności domowej roboty proszku do zmywarki lub jego brak mają wpływ przede wszystkim dwa czynniki:

  • jakość zmywarki, a raczej jej wiek (bo wiadomo, że nowsze technologie są zazwyczaj skuteczniejsze i “mądrzejsze”),
  • twardość wody.

Moja zmywarka ma możliwość ustawienia siedmiu poziomów twardości wody i wypróbowałam wszystkie. Żeby nie było zacieków na naczyniach, a zwłaszcza na szkle, do przegródki na nabłyszczacz powinno się dodawać trochę octu, co oczywiście robiłam. Owszem, zacieków było z czasem dużo mniej, ale nie zniknęły całkiem. W końcu się poddałam i wróciłam do tabletek, tyle że poszukałam ekologicznych.

Proszek, który zrobiłam (ten najlepszy z najgorszych ;-)) sprawdził się u moich znajomych, choć nie tak dobrze jak sklepowe kapsułki Fairy Platinum, których używali. W czym była różnica? Szklanki nie były aż tak krystalicznie błyszczące, a na talerzach nie było słychać takiego “pisku” po przejechaniu po nich palcem, jak mi to opisali 😉 Ponieważ zdrowie rodziny i planety było dla nich ważniejsze, porzucili sklepowe tabletki ku mojej ogromnej radości i teraz już sami robią sobie ten proszek 🙂 Podzielę się więc przepisem, ale tak jak w przypadku pasty do zębów, nie przyjmuję reklamacji 😉 Przepis ten pochodzi z książki Bei Johnson, o polskim tytule “Pokochaj swój dom”, moim zdaniem idiotycznie przetłumaczonym z oryginalnego “Zero waste home”. Zakładam jednak, że wydawca szukał jakiejś alternatywy dla nazwy zero waste, na którą dwa lata temu nie było jeszcze w Polsce takiego szału, jak dzisiaj 😉 To taka moja prywatna dygresja…

Składniki na proszek do zmywarki:

  • 800 g węglanu sodu (sody kalcynowanej)
  • 200 g kwasku cytrynowego
  • 300 g soli (ponoć najlepiej do zmywarki dawać sól niejodowaną)
  • kilkanaście kropli miętowego olejku eterycznego (to już jest moja wariacja, ale u mnie wszystko musi ładnie pachnieć ;-))

Sugeruję Ci za pierwszym razem zrobić proszek z dużo mniejszej ilości składników, bo szkoda je zmarnować, jeśli u Ciebie ta receptura się nie sprawdzi. Ja zastosowałam proporcje (100 g/25 g/ 37 g + kilka kropli olejku).

W internecie znajdziesz wiele różnych przepisów, jeśli któryś się u Ciebie sprawdzi, to koniecznie podziel się nim w komentarzu!

Czego zatem używam do zmywarki?

Przez długi czas używałam tabletek sodowych Frosch, z których byłam bardzo zadowolona. Są ekologiczne, biodegradowalne i zapakowane jedynie w karton, zero folii:

Jakiś czas temu skusiłam się na super promocję w moim ulubionym Betterlandzie i kupiłam dwa opakowania ekologicznych tabletek ekos. Mają świetne opinie, ale żałuję, że nie zapytałam przed zakupem, jak są zapakowane wewnątrz kartonu. Jako że są ekologiczne, to ten fakt uśpił moją czujność i oto po otworzeniu opakowania ukazała się moim oczom taka przykra niespodzianka:

Każda tabletka zapakowana w oddzielną folię 🙁 Gdyby nie fakt, że kupiłam je przez internet, to bym je zwróciła. Po prostu się to nie opłacało. Ponieważ tego typu tabletek nie było w moim domu od bardzo dawna, to co niektórzy już nie raz się zapomnieli i wsadzili ją do zmywarki w folii. Z jednej strony to zabawne, z drugiej jednak oznacza uruchomienie zmywarki po raz drugi. Ta folia jest na tyle mocna, że tabletka pozostała nienaruszona na dnie zmywarki… Przyznam jednak, że ze zdziwieniem odkryłam, że większość naczyń wydawała się zupełnie czysta pomimo braku detergentu! Nie potrafiłam jednak przełamać się mentalnie i wsadzić tych naczyń do szafek, więc za zostały poddane kąpieli po raz drugi, tym razem już z użyciem detergentu.

Jak tylko skończę drugie opakowanie tabletek Ekos, to wracam do Froscha. Moja wpadka jest dobrym przykładem na to, jak łatwo ulec ekościemie. Bo co z tego, że tabletki są super ekologiczne, bezpieczne dla zdrowia i biodegradowalne, skoro zostałam z 50 kawałkami małych folijek, które choć nadają się do recyklingu, to ze względu na swoją lekką jak piórko wagę mogą zostać zdmuchnięte na taśmie sortowniczej…

Na zakończenie dodam, że niedawno pojawiły się ekologiczne tabletki do zmywarki znanej nam od pokoleń marki Ludwik. Choć same tabletki są w porządku, to producent zapakował je w dwie foliowe torebki…

Podsumowując: ekologiczne, nie zawsze znaczy ekologiczne w każdym aspekcie. Pamiętajcie o tym sięgając następnym razem w sklepie na półkę z tabletkami do zmywarek. Niestety, na opakowaniu zazwyczaj nie znajdziecie informacji o tym, czy każda tabletka jest zawinięta w folię 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.