#PlasticFreeJuly 2019 – Dzień 19. Kuchnia bez plastiku – w czym wyrzucać śmieci?

Trzeciego dnia #PlasticFreeJuly namawiałam Cię do przyjrzenia się swoim śmieciom. Dzisiaj wracamy do tematu, a konkretnie do tego, w czym wyrzucać śmieci.

Doskonale pamiętam, jak u moich dziadków oraz długo w moim domu rodzinnym, w kuble na śmieci, który pewnie jak w większości domów znajdował się w szafce pod zlewem, nie było foliowego worka, tylko gazeta. Wykładało się nią kubeł, a potem wyrzucało wraz z całą zawartością do osiedlowego śmietnika. Następnie kubeł płukało się wodą, wycierało do sucha i wykładało nową gazetą. Pamiętam, że potem pojawiła się w kuble reklamówka po zakupach, aż w końcu “dedykowane” worki na śmieci.

Teraz wybór worków na śmieci jest ogromny. Cieńsze lub grubsze, małe kilkulitrowe lub wręcz ogromne kilkusetlitrowe, z taśmą ściągającą lub bez, a nawet pachnące! Przyznam Ci się, że kiedy moja rodzina przestawiła się na zakupy do wielorazowych materiałowych toreb i zużyliśmy już jako worek na śmieci ostatnią foliową torebkę ze sklepu, to kupowaliśmy takie pachnące wynalazki. w Końcu trzeba było w czymś wyrzucać śmieci do kontenera.

Wielokrotnie zastanawiałam się nad powrotem do wykładania kosza na śmieci gazetami. Problem w tym, że ja gazet nie kupowałam, w pracy też nie prenumerowaliśmy prasy, a mieszkający w pobliżu znajomi kupowali od czasu do czasu kolorowe magazyny, które miały niewygodne, małe i sztywne kartki. Ponieważ miałam w domu duże (jak na nasze potrzeby) zapasy worków na śmieci, to dałam sobie na jakiś czas spokój z poszukiwaniem alternatywy i postanowiłam zużyć je do końca, czego jeszcze nie udało się zrobić! Odkąd mamy kompostownik, ilość śmieci zmieszanych jest wręcz znikoma. Mam na posesji tradycyjny kontener 120 litrowy, który jest opróżniany co dwa tygodnie. W tym okresie czasu ląduje w nim jeden worek (35-l) zapełniony maksymalnie w 1/5 – 1/4, oraz worki z … kupami kotów i psa. O utylizacji zwierzęcych odchodów będę jeszcze pisała w ramach #PlasticFreeJuly. Niedawno dzwoniłam do urzędu miasta z zapytaniem, czy nie ma mniejszych pojemników na śmieci zmieszane, ale okazało się, że 120 l to jest minimum (mieszkam w Warszawie). Worki z zapasów sprzed 2 lat są więc wciąż wykorzystywane, bo jak łatwo policzyć, rocznie zużywamy ich około 25 sztuk, a jedno opakowanie zawiera ich 30 (zapasy to były trzy takie opakowania). Miałam zamiar wykorzystać je na odpady zielone z ogrodu, ale są zbyt cienkie i za małe.

I tutaj pokuszę się o małą dygresję, którą dość często powtarzam. Jeśli masz już coś w plastiku (np. komsetyki, środki czystościowe itp) albo tak jak ja zapasy worków na śmieci, to nie pozbywaj się tego w ramach wprowadzania zero waste do Twojego życia. Zużyj do końca! Przecież i tak zostało to już wyprodukowane i będzie zużyte przez Ciebie lub przez kogoś innego. Byłoby czystą hipokryzją i marnotrawstwem, gdyby to wylądowało w śmieciach, nawet tych segregowanych. Ostatecznie możesz oddać takie produkty tam, gdzie naprawdę mogą się przydać i gdzie wprowadzenie zero waste nie jest takie łatwe jak w prywatnym domu i rządzi się różnymi restrykcyjnymi przepisami, czyli np. do domów samotnej matki czy ośrodków pomocy społecznej.

Kiedy udało mi się zdobyć trochę gazet w firmie, z którą współpracowałam, postanowiłam jednak zrobić kilka papierowych worków na śmieci. Znalazłam filmy instruktażowe pokazujące, jak je złożyć w odpowiedni kształt, np.:

A tutaj wręcz “elegancka”, kwadratowa wersja, bez klejenia gazety 🙂

Wyszło całkiem dobrze, zrobiłam kilka takich worków-torebek, jak np. te poniżej. Przepraszam panie Solorz-Żak, że odpadki wylądowały na pana twarzy ;-)))

Wszystko fajnie, tylko miałam całe ręce i stół ubrudzone farbą drukarską… Nie rób więc takich worków na białym obrusie 😉

A co z popularnymi od jakiegoś czasu biodegradowalnymi workami na śmieci? Mogą być jeszcze gorsze od “zwykłych” foliowych, jeśli są zrobione z tworzyw sztucznych. Mogą zachowywać swoje właściwości (m.in. ciężar zawartości do ok. 2 kg) nawet po dwóch latach “leżakowania” w ziemi… Żeby worek (czy torebka foliowa biodegradowalna) się rozłożył, muszą być spełnione łącznie różne warunki, m.in. odpowiednia temeratura, a nawet obecność specjalnych mikroorganizmów. Nie wszystkie sortownie odpadów mają możliwość ich zapewnienia. Jeśli chcesz mniej szkodzić planecie, ale papier czy gazeta w koszu na śmieci jest dla Ciebie niesatysfakcjonująca, to zaopatrz się w worki biodegradowalne i jednocześnie kompostowalne, zrobione z naturalnych materiałów, np. ze skrobi ziemniaczanej, np. takie, które rozkładają się w 45 dni:

Zwróć też uwagę, czy na opakowaniu jest umieszczony znak gwarantujący kompostowalność worków, a wygląda on tak:

Jeżeli mieszkasz w bloku i nie masz domowego kompostownika, to odpady bio możesz umieszczać w małym kubełku czy nawet słoiku i codziennie je wyrzucać luzem do osiedlowego kontenera bio. Nie potrzebujesz wtedy żadnych worków na śmieci.

Wbrew pozorom większy problem z odpadami bio jest moim zdaniem w przypadku domów jednorodzinnych i powiem o tym na przykładzie mojej okolicy. Odpady bio są odbierane co tydzień i powinny być wystawiane przed posesję w brązowym worku, który jest dostarczany przez firmę odbierającą odpady, czyli Lekaro. W okresie od maja do listopada co dwa tygodnie odbierane są też odpady zielone, czyli z ogródka, takie jak trawa, liście, resztki roślin, ziemia ogrodowa itp. Odbiór jest w ten sam dzień, co odpadów bio i zazwyczaj odbiera je ten sam transport. Potem, kiedy trafiają już do sortowni, brązowy kolor worka ma znaczenie, bo trafia na konkretną linię sortowania, po uprzednim rozerwaniu worka specjalną maszyną. Jako, że odpady zielone każdy wystawia w czym akurat ma w domu, więc kolorów worków jest wiele. A skoro i tak worek jest rozrywany i usuwany, to nie ma szansy na rozłożenie się razem z odpadami bio. Logika podpowiada więc, że wyrzucanie odpadów bio w workach biodegradowalno-kompostowalnych nie ma sensu. Rozmawiałam z Lekaro na ten temat i zdecydowanie preferują swoje brązowe worki, ale przekażę Wam więcej informacji i mam nadzieję nowości, po rozmowie z technologiem z Lekaro.

Jak widać nie ma idealnego rozwiązania. Oczywiście, najlepiej byłoby nie mieć tego dylematu i w ogóle nie wytwarzać odpadów zmieszanych, a te bio kompostować 🙂 Jeśli jednak z jakiegoś powodu nie chcesz posiadać przydomowego kompostownika, nie wychodzi Ci kompostowanie (moim zdaniem jest łatwiej kompostować w małym kompostowniku domowym niż dużym ogrodowym), a zbieranie odpadków kuchennych przez tydzień napawa Cię delikatnie mówiąc niechęcią, to skorzystaj z porady, z której sama korzystałam, zanim zainstalowałam w swoim ogrodzie kompostownik. Cóż to za porada? Zamrażaj odpady bio przez tydzień, a następnie wyjmij je z zamrażarki i wystaw przed posesję w dniu ich odbioru w takim worku na śmieci, w jakim jest to u Ciebie wymagane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.