Dzisiaj zaczynamy drugi tydzień #LipiecBezPlastiku. Wczoraj ukazał się mój obszerny artykuł o mikroplastiku, więc dzisiaj będzie coś lżejszego i znacznie przyjemniejszego. Porozmawiamy bowiem o tym, ile można zaoszczędzić, rezygnując z produktów zapakowanych w plastik i zamieniając je na bardziej przyjazne środowisku, ale też i zdrowe alternatywy.
Pokażę Wam, ile konkretnie ja sama oszczędzam w trzech obszarach:
- wodzie do picia
- proszku do prania
- wybranych produktach higieny osobistej
Woda do picia
Zawsze piłam dużo wody, zarówno w domu, jak i w pracy, niezależnie od pory roku. Zużywałam więc przynajmniej jedną butelkę wody 1,5l dziennie. Przerzuciłam się więc na wodę filtrowaną. Załóżmy, że były dni w roku, kiedy z jakiegoś powodu nie kupowałam wody butelkowanej, więc dla celów poniższej kalkulacji przyjmijmy roczne zużycie 300 butelek 1,5-litrowych. Oto, ile można zaoszczędzić przy założeniu, że butelka wody kosztuje 2 zł:

Proszek do prania
Zanim przestawiłam się na własnoręcznie robiony proszek do prania, używałam sklepowych kapsułek do prania, ewentualnie płynu do prania, wybierałam te najmniej szkodliwe dla środowiska, jeśli były dostępne w sklepie. Tym bardziej miałam opory przed zero waste’owym proszkiem do prania. Postanowiłam jednak spróbować i mniej więcej od około 1,5 roku robię prostą miksturę samodzielnie w domu. Mój przepis znajdziesz tutaj.
Jakie oszczędności udało mi się wygenerować zamieniając sklepowe środki piorące na domowe? Poniższa kalkulacja dotyczy założenia, że w ciągu tygodnia robisz 2 prania:

Składniki na proszek do prania możesz kupić w słoikach (w sklepie internetowym Betterland), a nawet na stacjonarnie na wagę (np. w Warszawie w sklepie DEKO Zakupy).
Produkty damskiej higieny osobistej
Ta część dzisiejszego wpisu jest dedykowana kobietom, a panów zachęcam do pokazania jej swoim partnerkom 🙂
Na mojej drodze do less waste bardzo długo nie mogłam się przekonać do zmiany w tym obszarze, to była chyba jedna z ostatnich zmian, które wdrożyłam, na dodatek na początku niezbyt udana. To jest historia na osobny artykuł i ukaże się on w sierpniu, zwłaszcza na prośbę wielu uczestniczek moich ostatnich warsztatów. Nie będę już musiała pojedynczo odpisywać na te same pytania 😉 Wróćmy zatem do dzisiejszego tematu, czyli oszczędności.
Zamieniłam tampony oraz jednorazowe wkładki higieniczne i płatki do demakijażu na ich wielorazowe zamienniki. Nie wiem czy wiesz, ale nie tylko ich opakowania są plastikowe (nawet wiele opakowań od wkładek higienicznych jest pokrytych folią), ale one same zawierają w sobie plastik! Kiedyś byłam przekonana, że płatki do demakijażu są bawełniane. Owszem, ale tylko te z wyraźnym oznaczeniem, że są w 100% z bawełny. Większość jest zrobiona w 80% z bawełny, a reszta to… Już się domyślasz? Przeczytaj kiedyś skład na ich foliowym (a jakże) opakowaniu…
Rezygnacja z plastiku w tej kategorii nie dotyczyła więc tylko opakowań tych produktów, ale właściwie ich samych.
Jakie zatem wygenerowałam tutaj oszczędności?

Jak widzisz w pierwszym roku, pomimo, że musiałam kupić wszystkie wielorazowe zamienniki, i tak zaoszczędziłam 140 zł. W każdym kolejnym roku jest to aż 370 zł. Jedyne jednorazowe produkty, które kupuję to jedno opakowanie organicznych i w pełni biodegradowalnych tamponów (włącznie z każdym elementem ich opakowania). Dlaczego je wciąż kupuję? O tym przeczytasz w sierpniowym artykule 🙂
Podsumowując, każdego roku zaoszczędzam w powyższych trzech kategoriach przynajmniej 1130 zł. Całkiem przyzwoita suma 😉 Kiedyś pokuszę się o kompleksowe wyliczenia, ile całkowicie zaoszczędzam w ciągu roku dzięki przestawieniu się na zero waste’owe alternatywy, bo jeszcze spora suma dojdzie za środki czystościowe.
Pieniądze to jedno, ale pomyśl, ile plastiku można zaoszczędzić na prostych zmianach, bo to są naprawdę proste zmiany. Przez najbliższe 7 dni będę Cię prowadziła przez zmiany poszczególnych produktów w łazience, a w kolejnym tygodniu w kuchni 🙂